Stare zabawki nie musiały mrugać , świecić , mówić , a były kochane bezwarynkowo przez pokolenia .
Przekazywane kolejnym dzieciom nie pozostawały po kilku miesiącach bezwartościowymi śmieciami .
Mam nadzieję,że Maksym zapamięta na długo swojego pierwszego misia , będzie z Tatą puszczał latawce (zrobione własnoręcznie ), a balonik nadmuchany przez Mamę wywoła słodki uśmiech na jego buzi .
Na pierwszym zdjęciu jest mój MISIO USZATEK .
Tyle przeszedł ......
Jedno oczko zgubił więc przyszyty ma guziczek . Futerko mocno wytarte od przytulania . Dziura w brzuchu zakryta łatką no i główka troszkę krzywo przyszyta.